piątek, 11 stycznia 2008

Blair’s rich project

Decyzja Tonego Blaira by łączyć biznes z dyplomacją poprzez pracę na stanowisku doradcy w JPMorgan i jednoczesne pełnienie funkcji wysłannika wspólnoty międzynarodowej na Bliski Wschód, oznacza niepożądane zatarcie podziału między tym co publiczne a prywatne.

Jamie Dimon, prezes JPMorgan, powiedział, że jest ważne dla nich obu "próbować uczynić świat lepszym i mieć z tego trochę radości". Wszystko to bardzo piękne, choć Dimon wyrażał się bez osłonek, w charakterystyczny dla siebie sposób. Powstaje jednak pytanie, czy zabiegi o pokój i robienie pieniędzy dają się ze sobą pogodzić.

Doszliśmy do tego, że akceptujemy fakt, iż politycy, z których wielu mogłoby łatwo zarobić więcej pieniędzy w sektorze prywatnym, próbują wyrównać sobie tę różnicę po przejściu w stan spoczynku. Dawni przywódcy i osoby publiczne, takie jak Bill Clinton i Alan Greenspan z wielkim powodzeniem wygłaszają odczyty i piszą książki.

Co więcej, wielu polityków jest rozchwytywanych przez banki inwestycyjne i organizacje finansowe by dać swe twarze i przecierać szlaki. Rządy oraz instytucje sektora publicznego stały się jednymi z największych klientów banków. Prywatyzacja, projekty finansowe i inne prace doradcze przynoszą im teraz ogromne zyski.

Carlyle Group, prywatny fundusz inwestycyjny, stał się znany z powodu zatrudniania byłych przywódców politycznych, w tym Georga H.W. Bush’a i Sir Johna Majora jako doradców dla pozyskiwania kontraktów na całym świecie, chociaż wycofał się z tych praktyk w obliczu powszechnej krytyki. Jeśli Sir John mógł otwierać drzwi kapitałowi politycznemu, to i Mr Blair wart jest wykorzystania.

Jednak na pewnym poziomie jest czymś krępującym rozmienianie dobrego imienia na pieniądze przez emerytowanych polityków. Ale jest to cena, jaką musimy zapłacić, jeśli chcemy, by najlepsi i najzdolniejsi szli do polityki, a nie zostawali bankierami, czy jak w wypadku Blaira, prawnikami.

W mniejszym stopniu daje się zaakceptować robienie tych dwóch rzeczy naraz.

Spotykając się z przywódcami państw Zatoki Perskiej, Blair bez wątpienia starannie oddzieli działania na rzecz pokoju i kompromisu od działań zmierzających do uzyskania kontraktów dla JPMorgan. Nie jest jednak możliwe całkowite odseparowanie tych dwóch jego wcieleń: wysłannika społeczności międzynarodowej i międzynarodowego handlowca.

Blair musi się zdecydować czy chce pozostać aktywnym politykiem, czy być "zaufanym doradcą" ludzi z pieniędzmi. Nie ulega dyskusji, że byłby dobry w obu tych rolach. Powinien jednak wybrać którąś z nich a nie próbować je łączyć.

W przeciwnym bowiem razie nadweręży swoją reputację.

Brak komentarzy: